niedziela, 31 lipca 2011

Tak to się zaczęło...

Dieta bezmleczna do niedawna była dla mnie abstrakcją. Owszem, jako użytkowniczka kilku for internetowych dla kobiet, słyszałam, że coś takiego istnieje, ale nigdy dłużej się nad tym nie zastanawiałam, ani tym bardziej nie próbowałam wczuć się w położenie osoby, która zmuszona jest do takich wyrzeczeń. Nie da się ukryć, że są to wyrzeczenia, bo jak ma ich nie być u osoby, która całe życie żywiła się głównie nabiałem?! To jest raczej niemożliwe, aczkolwiek to, co skłoniło mnie do zmiany sposobu żywienia, sprawia, że wskazania do przejścia na dietę przyjęłam z dużą dozą pokory.Myślę, że nawet dla siebie samej nie byłabym skłonna zrezygnować z ulubionych serów, jogurtów, słodyczy i innych pyszności, ale dla mojego małego Szczęścia zrobiłabym wszystko...

W kwietniu tego roku urodziłam córeczkę. Wyczekiwaną, wymarzoną i upragnioną... Od chwili narodzin stała się całym moim światem. Niestety tuż po ukończeniu miesiąca, okazało się, że Malutka jest alergiczką. Luźne, zielone kupki, sucha skórka, wysypka, ciągły katarek... Wyniki krwi jednoznacznie wskazały, że moje dziecko jest alergikiem. Dlatego też zgodnie z zaleceniami lekarza, musiałam przejść na dietę eliminacyjną. Na początku na próbę, a ponieważ efekty było widać już po tygodniu, na diecie będę musiała pozostać aż do zakończenia karmienia.

Oczywiście mogłabym zacząć podawać córeczce mieszanki mlekozastępcze, ale uważam, że w obecnej sytuacji, najlepsze, co mogę jej dać, to mój własny pokarm. Dzięki temu jej szanse na wyjście z alergii będą znacznie większe.

A ponieważ karmić zamierzam przynajmniej przez rok, a jeść coś przez ten czas muszę, zaczęłam przeglądać Internet w poszukiwaniu ciekawych przepisów. Niestety nie ma tego zbyt wiele. Staram się czerpać inspiracje z kuchni wegańskiej, ale ponieważ moja córeczka nie toleruje także soi, nie ze wszystkich przepisów mogę korzystać. Przyznaję się, że tego bloga zakładam też po to, żeby samą siebie zmobilizować do gotowania, bo pomimo tego, że moja córeczka jest naprawdę grzecznym dzieckiem i wolnego czasu mam stosunkowo dużo, to jednak nie przepadam za eksperymentami w kuchni. Mam też nadzieję, że moje przepisy będą mogły pomóc innym mamom, które borykają się z podobnym problemem...

8 komentarzy:

  1. dzięki ci kobieto za tego bloga! szkoda że porzuciłaś pisanie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, jeśli choć trochę mogłam pomóc. Nie porzuciłam pisania, bo po przerwie robię to na nowo. Proszę w archiwum bloga wybrać rok 2012, a wyświetlą się moje najnowsze przepisy. Zapraszam częściej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dopiero dzisiaj tutaj trafiłam. Przez prawie 1,5 roku byłam w takiej samej sytuacji jak Ty, obecnie tylko ze względu na drugą ciąże zakończyłam dietę i karmienie. Twoje przepisy bardzo przypadły mi do gustu, właśnie ze względu na ich prostotę. Nie jestem miłośniczką gotowania więc nie jestem fanką wymyślnych dań. Mam zamiar wykorzystać Twoje przepisy dla mojego starszego Szkraba, więc proszę o jeszcze :) Pozdrawiam!
    Mama Alergika

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi miło :) Widzę, że mamy wiele wspólnego :) Ja dopiero teraz zaczęłam zauważać, że gotowanie też może sprawiać przyjemność :) Chociaż i tak wolę swój wolny czas poświęcić Maludzie, a więc nadal pozostanę przy nieskomplikowanych potrawach. Dziękuję za zachętę i życzę dużo zdrówka i drugiego potomka nie-alergika :)

    OdpowiedzUsuń
  5. U mojego Syncia objawy też wystąpiły po miesiącu i po tygodniu diety efekty są widoczne tyle tylko, ze niestety jedne objawy ustąpiły a po kilku dniach pojawiły się np krostki w innych miejscach... ehhh podobno banany są silnie alergenne wiec przeginałam jedząc codziennie. Od dziś mam odwyk :) pozdrawiam cieplutko i będę zaglądać częściej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, tak to bywa. Ja na szczęście mogę jeść banany, jako jedne z nielicznych owoców. Ale też nie przesadzam z ilością, żeby Mała się na nie nie uczuliła.

      Usuń
  6. Jak dobrze, że w sieci są takie miejsca jak to. U mojej 2 miesięcznej Uleńki też stwierdzono nietolerancję białka krowiego. Podobnie jak ty nie zrezygnowałam z karmienia piersią tylko z jedzenia nabiału. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym z dnia na dzień zacząć karmić ją mieszanką. Pediatra, u której byłyśmy z małą bez pytania jak karmię chciała mi wcisnąć mieszankę dla alergików. Ja się uparłam i zostałam przy karmieniu piersią, zmieniłam dietę (też byłam fanką nabiału ale czego się nie robi dla swojej pociechy) i pediatrę ;) oraz zaczęłam szukać informacji w necie. I tak trafiłam tutaj.
    Twoja córcia ma już rok powiedz jak teraz sobie radzicie, czy jest jakaś poprawa? Mała już pewnie je stałe pokarmy, jak wam idzie?
    Pozdrawiam
    Dominika vel Vierrna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, jeśli choć trochę będę mogła Cię zainspirować kulinarnie :)
      Wiem, że na początku to wszystko wydaje się być straszne, ale w gruncie rzeczy, ta dieta wcale nie jest taka zła. W każdym razie, można się przyzwyczaić. Zwłaszcza, jeśli poznasz zamienniki, które można stosować w wypiekach czy innych potrawach.
      Jeśli chodzi o moją córeczkę, to poprawa jest niesamowita. W chwili obecnej, gołym okiem, prawie nie widać po niej, że jest alergikiem, a na początku, buzia i całe ciałko wyglądały kiepsko. Ta dieta naprawdę działa cuda. Tylko trzeba dokładnie obserwować dziecko (co na początku jest bardzo trudne) i eliminować wszystko, co wywołuje objawy alergiczne. U nas poza nabiałem jest jeszcze mnóstwo innych produktów. Ale stopniowo, widać poprawę. Mała może coraz więcej rzeczy jeść, choć nie bardzo chce, bo raczej należy do niejadków.
      Jeśli będziesz miała jakieś pytania, to pisz, postaram się pomóc. Mi nic tak nie pomogło, jak rady doświadczonych mam alergików. Mój mail: angel1986.05@wp.pl

      Usuń