niedziela, 31 lipca 2011

Co jest dozwolone, a co zabronione...

W diecie eliminacyjnej zakazane są następujące produkty:


  •  mleko i jego przetwory ( t.j.: jogurty, kefiry, kwaśne mleko, masło, maślanka, mleko, wszystkie rodzaje serów, serwatka, śmietana, śmietanka, żelatyna wołowa, i inne produkty zawierające w składzie mleko)
  • wołowina, cielęcina
  • owoce cytrusowe (np. pomarańcze, mandarynki, cytryny) truskawki, poziomki oraz soki, dżemy z tych owoców
  • czekolada, kakao, miód
  • orzechy
  • ryby wędzone i morskie
  • owoce morza 
  • jajka kurze
  • pory, selery, pomidory

Co wolno jeść:
 
 
Tutaj dopiero pojawia się problem. Znalazłam na ciekawym blogu: http://mamanadieciebezmlecznej.blogspot.com/2010/12/eliminacja.html listę dozwolonych rzeczy. Aczkolwiek po krótkim czasie, doszłam do wniosku, że nie może to być lista uniwersalna. Dlaczego? Dlatego, że każdy alergik jest inny i czasami produkty, które z pozoru wydają się być bezpieczne, okazują się uczulać. Tak też okazało się w przypadku mojej córeczki, która nie toleruje np. ogórków. Dlatego też listę dozwolonych produktów, musimy stworzyć sobie samodzielnie, metodą prób i błędów. Z racji tego, że ja na diecie jestem dopiero od dwóch miesięcy, cały czas próbuję nowych produktów i staram się na bieżąco tę listę aktualizować. Trwa to dość długo, z tego względu, że jeśli wystąpi reakcja alergiczna na jakiś produkt, z wprowadzeniem nowego trzeba czekać do momentu ustąpienia objawów.
 
Za produkty bezpieczne można uważać:
 
  •  owoce : banany, brzoskwinie, jabłka, jagody, porzeczki oraz soki, dżemy i galaretki z tych owoców (używaj żelatyny wieprzowej)
  •  owoce suszone : śliwki, morele, żurawina, rodzynki
  •  warzywa: buraki, marchewkę, ziemniaki, kapustę pekińską, kukurydzę, pietruszkę, koper, szpinak, młodą fasolkę szparagową, dynię, kabaczek, cukinię, wszystkie rodzaje sałat, brokuły
  • świeże zioła : natka pietruszki, koperek, bazylia, oregano, kolendra i inne
  • mięso drobiowe, wieprzowe i królicze (ja nie mogę się przemóc)
  • pieczywo
  •  chleb ryżowy i chleb chrupki( tu trzeba spr etykiety), maca
  • chrupki kukurydziane, domowy popcorn
  • płatki owsiane, kukurydziane, płatki ryżowe błyskawiczne
  • kasze, ryż, makarony bezjajeczne( ryżowy, gryczany, zwykły pszenny, pełnoziarnisty)
  • margaryny bezmleczne : do smarowania: Flora light, do smażenia, pieczenia : Palma)
  •  mleko ryżowe, owsiane, kokosowe
  • zamienniki mleka typu Nutramigen czy Bebilon Pepti
  •  jaja przepiórcze
  •  ziarna : kukurydzy, słonecznika, dyni, wiórki kokosowe,
  •  przyprawy : sól, pieprz, naturalne mieszanki przypraw ( jeśli mamy do takich dostęp)
  • cukier
  • domowe słodycze

Tak to się zaczęło...

Dieta bezmleczna do niedawna była dla mnie abstrakcją. Owszem, jako użytkowniczka kilku for internetowych dla kobiet, słyszałam, że coś takiego istnieje, ale nigdy dłużej się nad tym nie zastanawiałam, ani tym bardziej nie próbowałam wczuć się w położenie osoby, która zmuszona jest do takich wyrzeczeń. Nie da się ukryć, że są to wyrzeczenia, bo jak ma ich nie być u osoby, która całe życie żywiła się głównie nabiałem?! To jest raczej niemożliwe, aczkolwiek to, co skłoniło mnie do zmiany sposobu żywienia, sprawia, że wskazania do przejścia na dietę przyjęłam z dużą dozą pokory.Myślę, że nawet dla siebie samej nie byłabym skłonna zrezygnować z ulubionych serów, jogurtów, słodyczy i innych pyszności, ale dla mojego małego Szczęścia zrobiłabym wszystko...

W kwietniu tego roku urodziłam córeczkę. Wyczekiwaną, wymarzoną i upragnioną... Od chwili narodzin stała się całym moim światem. Niestety tuż po ukończeniu miesiąca, okazało się, że Malutka jest alergiczką. Luźne, zielone kupki, sucha skórka, wysypka, ciągły katarek... Wyniki krwi jednoznacznie wskazały, że moje dziecko jest alergikiem. Dlatego też zgodnie z zaleceniami lekarza, musiałam przejść na dietę eliminacyjną. Na początku na próbę, a ponieważ efekty było widać już po tygodniu, na diecie będę musiała pozostać aż do zakończenia karmienia.

Oczywiście mogłabym zacząć podawać córeczce mieszanki mlekozastępcze, ale uważam, że w obecnej sytuacji, najlepsze, co mogę jej dać, to mój własny pokarm. Dzięki temu jej szanse na wyjście z alergii będą znacznie większe.

A ponieważ karmić zamierzam przynajmniej przez rok, a jeść coś przez ten czas muszę, zaczęłam przeglądać Internet w poszukiwaniu ciekawych przepisów. Niestety nie ma tego zbyt wiele. Staram się czerpać inspiracje z kuchni wegańskiej, ale ponieważ moja córeczka nie toleruje także soi, nie ze wszystkich przepisów mogę korzystać. Przyznaję się, że tego bloga zakładam też po to, żeby samą siebie zmobilizować do gotowania, bo pomimo tego, że moja córeczka jest naprawdę grzecznym dzieckiem i wolnego czasu mam stosunkowo dużo, to jednak nie przepadam za eksperymentami w kuchni. Mam też nadzieję, że moje przepisy będą mogły pomóc innym mamom, które borykają się z podobnym problemem...